Spotkanie po latach Pociąg ruszył znienacka. Za oknem znów zaczął migotać rozmyty pejzaż niczym z impresjonistycznych obrazów. Na zewnątrz panował przedwieczorny chłód. Po bladoniebieskim niebie szybko przesuwały się jasnoszare chmury, wiał północno- zachodni wiatr. Emilia patrzyła jak urzeczona na ten czarujący spektakl. Z nagła poczuła na sobie hipnotyzujące spojrzenie hebanowych oczu, których właścicielem był nowo przybyły pasażer. To przecież Błażej- złośliwy i niezapomniany hultaj z szóstej klasy, który bezustannie ciągnął ją za warkocze. Był to najmniej oczekiwany i pożądany dla niej moment na spotkanie, bowiem wracała właśnie z nieudanego castingu do thrillera "Krzyk rozpaczy" i była w chimerycznym nastroju. Jednak Błażej, wbrew temu, co pozostało w pamięci Emilii z zamierzchłych czasów podstawówki, okazał się świetnym towarzyszem podróży. Rozmowa z dawno niewidzianym kolegą ze szkolnej ławy, dziś arcyciekawym dwudziestopięciolatkiem, tak ją urzekła, że nic nie zdołało ją odwieść od ponownego spotkania, na którym Błażej jako świeżo upieczony absolwent biologii Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach i znany obieżyświat obiecał zapoznać ją z najciekawszymi okazami fauny i flory Kielecczyzny. Przeszli wzdłuż i wszerz wszystkie dróżki. Zaciekawiło ją turzycowisko na uroczysku "Pięty", a także wierzba płożąca, zachwyt wzbudziła łąka porośnięta syberyjskimi i białymi kosaćcami, nad którymi gdzieniegdzie latał jasnocytrynowy niestrzęp głogowiec. Wnet nieopodal tui zauważyła węża. Nie chciała okazać się rozhisteryzowaną osóbką, tymczasem wpółżywa ze strachu, nieopatrznie zasłoniła oczy ręką. Na szczęście wąż był niejadowity. Nieoczekiwanie wąż nieospale ruszył w nieodgadniętym kierunku, zniknął w nieprzebytych chaszczach. Odetchnęła z ulgą, że nie spotkała żmii. Wkrótce ujrzała brzeg szemrzącego strumienia, w którym nurkowały chyże żółwiki i uwijały się podłużne węgorze, a drapieżny szczupak czyhał na stadko żyjątek podobnych do chełbi. W minijeziorkach pod kożuchami rzęsy przemykały ziemno - wodne czupurne piżmaki. Wrzaskliwa ptasia hałastra żerowała wspólnie na chrabąszcze i żuki buszujące wśród chabrów, perzu i pszenicy. Z hałaśliwym krzykiem przyłączył się do nich żarłoczny kszyk. Na okalających stróżkę podgórskich łąkach hasały hoże sarny i hycały szaraki. Wieczorem uwarzyli nad ogniskiem smakowitą strawę, słuchali krzykliwych odgłosów piegży.
|