Treść dyktanda - IX Powiatowy Konkurs Ortograficzny 23.03.2011 r. PDF Drukuj Email

Spotkanie po latach

Pociąg ruszył znienacka. Za oknem znów zaczął migotać rozmyty
pejzaż niczym z impresjonistycznych obrazów. Na zewnątrz panował
przedwieczorny chłód. Po bladoniebieskim niebie szybko przesuwały się
jasnoszare chmury, wiał północno- zachodni wiatr. Emilia patrzyła jak
urzeczona na ten czarujący spektakl.
Z nagła poczuła na sobie hipnotyzujące spojrzenie hebanowych oczu,
których właścicielem był nowo przybyły pasażer. To przecież
Błażej- złośliwy
i niezapomniany hultaj z szóstej klasy, który bezustannie ciągnął
ją za warkocze. Był to najmniej oczekiwany i pożądany dla niej moment
na spotkanie, bowiem wracała właśnie z nieudanego castingu do thrillera
"Krzyk rozpaczy" i była w chimerycznym nastroju. Jednak Błażej,
wbrew temu,
co pozostało w pamięci Emilii z zamierzchłych czasów podstawówki,
okazał się świetnym towarzyszem podróży. Rozmowa z dawno niewidzianym
kolegą
ze szkolnej ławy, dziś arcyciekawym dwudziestopięciolatkiem, tak ją
urzekła,
że nic nie zdołało ją odwieść od ponownego spotkania, na którym
Błażej jako świeżo upieczony absolwent biologii Uniwersytetu im. Jana
Kochanowskiego
w Kielcach i znany obieżyświat obiecał zapoznać ją z najciekawszymi
okazami fauny i flory Kielecczyzny.
Przeszli wzdłuż i wszerz wszystkie dróżki. Zaciekawiło ją
turzycowisko na uroczysku "Pięty", a także wierzba płożąca,
zachwyt wzbudziła łąka porośnięta syberyjskimi i białymi kosaćcami,
nad którymi gdzieniegdzie latał jasnocytrynowy niestrzęp głogowiec.
Wnet nieopodal tui zauważyła węża. Nie chciała okazać się
rozhisteryzowaną osóbką, tymczasem wpółżywa ze strachu, nieopatrznie
zasłoniła oczy ręką. Na szczęście wąż był niejadowity.
Nieoczekiwanie wąż nieospale ruszył w nieodgadniętym kierunku,
zniknął w nieprzebytych chaszczach. Odetchnęła z ulgą, że nie
spotkała żmii.
Wkrótce ujrzała brzeg szemrzącego strumienia, w którym nurkowały
chyże żółwiki i uwijały się podłużne węgorze, a drapieżny
szczupak czyhał
na stadko żyjątek podobnych do chełbi. W minijeziorkach pod kożuchami
rzęsy przemykały ziemno - wodne czupurne piżmaki. Wrzaskliwa ptasia
hałastra żerowała wspólnie na chrabąszcze i żuki buszujące wśród
chabrów, perzu
i pszenicy. Z hałaśliwym krzykiem przyłączył się do nich żarłoczny
kszyk.
Na okalających stróżkę podgórskich łąkach hasały hoże sarny i
hycały szaraki.
Wieczorem uwarzyli nad ogniskiem smakowitą strawę, słuchali krzykliwych
odgłosów piegży.